niedziela, 23 października 2016

PIESZO PRZEZ PŁW. HELSKI CZ 3 KUŹNICA- WŁADYSŁAWOWO

Ranek można porównać do 1. słowa- " koszmar". Stopy tak mnie bolały, szczególnie prawa, że nie wiedziałam na którą nogę lepiej jest kuleć. W duchu dziękowałam sama sobie, że idę sama bo marudzenia drugiej osoby bym nie zniosła. Dobrze, że miałam nocleg w Kuźnicy- do końca trasy zostało mi ok 15km.
Powolnym krokiem poszłam do sklepu po bułki, zjadłam śniadanie i ok 10 wymeldowałam się.

Kuźnica to mala wieś rybacka o chaotycznej zabudowie. Dopiero w XX w powstała sieć dróg i linia kolejowa. Wcześniej niepotrzebne były mieszkańcom drogi, gdyż nie korzystali oni z transportu kołowego. Kuźnica położona jest w jednym z najwęższych miejsc na Mierzei Helskiej i  w j. niemieckim - (Kusfeld) oznacza miejsce pocałunku ( symboliczny fakt "całowania" się morza z zatoką).

Nowy port rybacki w Kuźnicy został wybudowany w 2012r.. Jest mały, ale przyjemnie się spaceruje po nowo wybudowanym chodniku.






Kościół pw. Św. Antoniego Padewskiego.


Na plaży zameldowałam się ok 10.30, jak się okazało stanowczo za późno.
Było trochę zimniej niż w 2 ostatnich dniach. Uzbrojona w bluzę i kurtkę ruszyłam przed siebie.

Tak naprawdę to nie było mi do śmiechu...


Po niecałych 2 godzinach dotarłam do Chałup. Nazwa miejscowości prawdopodobnie pochodzi od starych drewnianych chat rybackich, z których słynęły Chałupy. Podczas II wojny światowej cała miejscowość uległa zniszczeniu. Odbudowana, zaczęła zyskiwać na znaczeniu od czasu wybudowania linii kolejowej przez cały półwysep. Płytkie i spokojne wody od strony Zatoki Puckiej sprawiają, że jest to jedno z najlepszych miejsc do uprawiania sportów wodnych.

Jedno z wejść na plażę w Chałupach.


Jako, że czas mnie gonił zrobiłam tylko szybki spacer nad zatokę i z powrotem wróciłam nad morze.



Dla zainteresowanych na plaży między Chałupami a Władysławowem znajduje się plaża nudystów ( 3 czerwca otwarta zostanie również plaża dla naturystów w Łebie).

Na odcinku Chałupy- Władysławowo szłam już w butach. Liczenie wejść na plażę trochę mnie motywowało do szybkiego zakończenia wycieczki.



Przed 15 dotarłam do Władysławowa. Byłam głodna i zła, że tak późno przyszłam ( a wystarczyło wyjść godzinę wcześniej...)

Dom Rybaka- obecnie mieszczący Urząd Miasta.


Postanowiłam nie marnować czasu siedząc w restauracji i zajadając rybkę i frytki. Kupiłam za to w nagrodę dla samej siebie przepyszne lody z Marco mieszczące się ul. Morskiej (gorąco polecam)  i odpoczywałam na plaży.
Nie zwiedzałam już Władysławowa, gdyż pracowałam tam przez 3 sezony w jednym z ośrodków kolonijnych.

W oddali Jastrzębia Góra.


Skwer Paderewskiego- bardzo wyładniał ostatnimi czasy.
 

Po 16. miałam pociąg do Bydgoszczy z przesiadką w Gdyni.
Podsumowując kwestie finansowe- całkowity koszt wycieczki, wraz z biletami PKP, noclegami oraz wyżywieniem to ok 300zł.
Pomimo bólu stóp jestem baaardzo zadowolona z wycieczki. Pogoda była przepiękna, nie miałam żadnych nieprzyjemnych niespodzianek, zwiedziłam Półwysep Helski, na którym nigdy nie byłam.

Polecam każdemu tego typu wycieczki!

sobota, 15 października 2016

PIESZO PRZE PŁW. HELSKI CZ 2 HEL- KUŹNICA

Na drugi dzień o 8.30 byłam na plaży i ruszyłam w stronę Kuźnicy. Pogoda była piękna.
Na początku chciałam przejść całą trasę w butach, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i szłam boso.


Trochę się bałam, że plecak będzie mnie uwierał ( zabrałam laptopa, bo jechałam prosto do domu po wycieczce), ale szło się bardzo dobrze. Turystów spotkałam dopiero w okolicach Juraty ( po ok 11km).


Szybki postój na kanapkę i w drogę!


Piękne szerokie, piaszczyste plaże towarzyszyły mi przez większość wędrówki.


Ale zdarzały się też takie wąskie plaże.



Ok 12 byłam już w Juracie. Przeszłam szybko przez główny deptak w stronę molo. Kurort powstał w 1928r i był wówczas najmodniejsze nad morzem. Już wtedy budowano luksusowe hotele dla ludzi zamożnych i elity artystycznej. I tak do dzisiaj pozostało.

Hotel Bryza króluje nad plaża.


Z nazwą miejscowości wiąże się pewna legenda o córce króla Mórz, Juracie. Władała wodami Bałtyku i mieszkała w bursztynowym pałacu. Zakochała się w  rybaku, a kiedy ojciec się o tym dowiedział zniszczył jej pałac, zabijając przy tym Juratę. Bursztyn z jej pałacu do dzisiaj możemy zbierać na brzegu Bałtyku.

Pomnik Juraty.


Molo ma 320m długości, zbudowane zostało w latach 70-tych XX w. jest przedłużeniem deptaka. Zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przy końcu deptaka po obu stronach są miejsca na cumowanie łódek. Zeszłam tam i posiedziałam kilkanaście minut, podziwiając zatokę.




Główny deptak.


Przejście z Juraty do Jastarni zajęło mi ok. godzinę (ok 3km.). Tak jak wszystkie miejscowości na półwyspie, z biednej rybackiej wioseczki zamieniła się pod koniec lat 20-tych w modne kąpielisko.
Weszłam wejściem nr 50, koło Domu Zdrojowego i skierowałam się w stronę latarni .Jest to najniższa latarnia na polskim wybrzeżu ( ok 17m.) i niestety nie jest ona udostępniona do zwiedzania.


Zrobiłam sobie krótka przerwę na rybkę i frytki i poszłam zobaczyć tylko z zewnątrz Muzeum Rybackie pod Strzechą. Jest to prywatne muzeum, gdzie prezentowane są sieci i sprzęt rybacki. Ponadto właściciel sam buduje łodzie rybackie. Jest czynne sezonowo.


5 minut od Muzeum pod Strzechą znajduje się port rybacki. Wybudowany został w latach 1926-1931r. Zniszczony podczas II wojny światowej, ponownie odbudowany w latach 40-tych. Obecnie podzielony na 3 części- port rybacki, jachtowy, oraz pasażerski.




Idąc dalej natrafiamy na molo bardzo podobne do tego w Juracie. Zbudowane w 2006r. ale dopiero w zeszłym roku dobudowano nowe wejście na molo. Dodatkowo w pobliżu można skorzystać z siłowni na świeżym powietrzu.



Kolejną atrakcją Jastarni jest Chata Rybacka. Jest to muzeum, gdzie można zobaczyć narzędzia oraz sprzęty rybackie od XV do XIXw. Chata została zbudowana w 1881r. z wyrzuconego przez morze drewna, pochodzącego z rozbitych statków.


Była już 16 a ja miałam jeszcze przed sobą ok 8km. do przejścia. Nie powiem, że tryskałam dobrym humorem, stopy zaczęły mnie boleć i chciałam już być w Kuźnicy.
Po ok. godzinie natrafiłam na schron bojowy "Sęp". Jego zadaniem była ochrona wydm i plaży morza. Liczy 12 pomieszczeń. Ze względu na położenie i zagrożenie ogniem artylerii okrętowej ściany maja ok 3,3m. grubości. 


Ok. 18 wreszcie byłam w Kuźnicy. Zameldowałam się, zostawiłam rzeczy w pokoju i kulejąc bo tak mnie stopy bolały poszłam jeszcze na szybko zobaczyć port. Potem zahaczyłam o sklep i kupiłam piwo. Po takim dniu należała mi się mała przyjemność na plaży.

Łódki są najlepsze!



sobota, 1 października 2016

PIESZO PRZEZ PŁW. HELSKI CZ.1 HEL

Półwysep Helski miałam zamiar zwiedzić na rowerze. Jednak po tej wycieczce miałam zamiar jechać od razu do rodzinnego domu, więc nie opłacało się brać roweru. Padło na pieszą wycieczkę przez Półwysep Helski.
Zarezerwowałam noclegi na Helu i w Kuźnicy. Kupiłam bilety i w sobotę o 12 już byłam na miejscu. Zameldowałam się i zostawiłam bagaże w pokoju i poszłam zwiedzać.
Turystów było bardzo dużo, bo i pogoda w ostatni weekend września była przepiękna. Miałam nawet kłopot ze znalezieniem pokoju na sobotę.
Najpierw szybki spacer na cypel, tam zjadłam kanapkę i ruszyłam w stronę latarni. Ma 41,5m wysokości i trzeba się trochę natrudzić, żeby tam wejść, ale widoki nagradzają wszystko.


Widok na miasto.


Następnie znowu wróciłam się na plażę, zobaczyć Kopiec Kaszubów. Został odsłonięty w 2013r. Jest to symbol początku naszego kraju oraz jedności ludności kaszubskiej. Związana jest z nim również legenda o Stolemach Kaszubskich- olbrzymach, które władały Pomorzem w dawnych czasach. Podobno, kiedy na świecie zapanuje pokój głazy z powrotem zamienią się w przyjazne Stolemy.


Trasa spacerowa na Cypel.



Instytut bursztynu w porcie.


Port Hel.




Zaraz za portem przy ul. Morskiej 2 znajduje się fokarium. Ostatnie karmienie w sobotę było o 14 więc już odpuściłam sobie to miejsce.

Fokarium

Idąc dalej wzdłuż zatoki natrafiamy na Park Wydmowy. Ma on na celu odtworzenie i prezentację charakterystycznej dla wydm szaty roślinnej. Teren jest ogrodzony aby roślinność mogła sobie spokojnie rosnąć. Wybudowano również kładkę dla turystów oraz wiaty, gdzie można sobie usiąść i podziwiać Zatokę Pucką.


Klimatyczne łódki można spotkać w każdej miejscowości na półwyspie.



Ta ogromna ryba przy Domu Morświna zbudowana jest z ok. 3 tys. plastikowych butelek.


Dom Morświna (przy Parku Wydmowym).


Zaletą podróżowania w pojedynkę jest to, że można zmieniać plany według własnego uznania. Nikogo nie muszę się pytać o zdanie, czy godzić się na kompromis. Idę tam gdzie chcę i kiedy chcę. Miałam jeszcze trochę czasu do zmroku i poszłam na zaplanowaną na dzień jutrzejszy Górę Szwedów. Znajdującą się od strony Morza Bałtyckiego. Od strony miasta  idzie się przez lasek ok. 40 min. Swoją nazwę zawdzięcza Szwedom, którzy podczas sztormu w 1628r. wpadli na mieliznę. Wzniesienie ma 19 m n.p.m. a na jej szczycie znajduję się zbudowana w 1936r. latarnia morska. Swoją funkcję pełniła do 1990r. Obecnie latarnia jest częściowo zdewastowana.


Budynek przy latarni.


Widok z Góry Szwedów.

Pozdrowienia z Helu!


Z powrotem wracałam plażą i wspomnianym już wcześniej laskiem. Było ok 19 i szybko zrobiło się szaro. Miałam nadzieję, że nie wyskoczy mi żaden dzik. Chyba wykrakałam bo najpierw ok 50 m. przede mną przebiegł przez drogę 1 dzik. Nie muszę chyba mówić, że ciśnienie podskoczyło a głowa chodziła od prawej do lewej w poszukiwaniu nowych zwierzaków. Chwilę potem drogę przebiegła cała rodzinka. Już miałam głowie wizję jak mnie gonią i pożerają. Na szczęście one chyba bardziej się bały mnie niż odwrotnie. Resztę drogi pokonałam prawie biegnąc. Dzień pełen atrakcji.