poniedziałek, 30 września 2013

PORTOBELLO ROAD

W sobotę odwiedziłyśmy Portobello Road. Super miejsce, jeżeli ktoś chce kupić antyki, biżuterie, stare torebki itp.  Miejsce jest tak duże, że spędziłyśmy tam ok 5h. Bardzo dużo wszelkiego formatu grajków, bardzo fajne, klimatyczne miejsce. Nam udało się kupić jedynie zegarki.
Na moje nieszczęście popsuła mi się karta pamięci od aparatu, więc utraciłam wszystkie moje zdjęcia z soboty. Zdjęcia poniżej zostały pożyczone od Ani za jej zgodą.
Tradycyjnie dzień zakończyłyśmy w naszej kawiarence :)










sobota, 28 września 2013

PUTNEY BRIDGE I TAMIZA


Pogoda w tym tygodniu nas rozpieszcza, więc postanowiłam udać się na pobliski Putney Bridge i zrobić parę zdjęć.











piątek, 27 września 2013

WAKACYJNIE CZ 1

Nie wiedziałam, że okolice Sępólna Krajeńskiego są tak piękne. Mając w sierpniu wolne popołudnia razem z Pawłem wsiadaliśmy na rower i zwiedzaliśmy. Dobrze w końcu się dowiedzieć, że w pobliskim lesie gniazdują bociany czarne. Niestety żadnego nie zobaczyliśmy.









Zdjęcie zrobione w Photoshopie :)












wtorek, 24 września 2013

PRACUJĄCA NIEDZIELA

Poprzedni tydzień był spokojny. Praca, szkoła, praca, szkoła. We wtorek poszłyśmy razem z Anią nad Tamizę a następnie dalej za Hammersmith, gdzie jak się okazało były polskie sklepy, kawiarnie, nawet księgarnia i biblioteka. Wieczorami dobry humor gdzieś uciekał, nic tylko usiąść i ryczeć. Widocznie taki tydzień...
W sobotę jako, że miałyśmy mało czasu udałyśmy się na zakupy. Już więcej na nie nie pójdę, bo tylko kasę tracę. Ja- największy Żyd, nie mam pieniędzy! Monika, Asia, uwierzycie w to? ;) Po południu upiekłam babkę. Oczywiście coś mi znowu nie wyszło, bo nie znalazłam margaryny w sklepie, więc robiłam na maśle i dodałam za dużo proszku do pieczenia. Ale dało się zjeść. Rodzinka była zachwycona, dla nich to nowość, bo nikt w domu placków nie robi, ale i tak musiałam dzisiaj ją zamrozić. Nie chcą to nie.


Pod wieczór pogadałam na skypie z moja rodzinką, bo wreszcie mają internet w domu. Zaczęły się Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn, więc śledzę na bieżąco poczynania naszej reprezentacji.
Niedziela za to była pracująca. Hości polecieli do Dublina na mecz i zostałam sama z dzieciakami. Trochę się obawiałam, czy dam radę, ale dzień był naprawdę udany. Najstarsza odrabiała lekcje, z młodym pograłam w piłkę w kuchni, a najmłodsza oglądała bajki. Potem lunch, plac zabaw, kino z przyjaciółką hostki i jej dziećmi, powrót do domu, film i dobranoc. Hości wrócili krótko po 22.
A w poniedziałek? Zwłoki młodego i najmłodszej. Tak byli zmęczeni :) Ja szczerze mówiąc tez cały dzień chodziłam zmęczona i niewyspana.
Dzisiaj mamy w Londynie piękny i słoneczny dzień! Aż żal siedzieć w domu, więc poszłyśmy z Anią nad rzekę, poplotkowałyśmy, zjadłyśmy sałatkę, którą Ania zrobiła. Reszta dnia taka jak zwykle.
Zdjęcia zrobione zostały podczas dzisiejszego spaceru z psem.






środa, 18 września 2013

ZWIEDZANIE

W niedzielę jednak nie poszłyśmy na polski weekend. Wybrałyśmy się pozwiedzać Londyn. Tym razem pojechałyśmy autobusem- było po prostu taniej. Pogoda była nie najgorsza. Wysiadłyśmy przy Piccadilly Circus i poszłyśmy w stronę St James Park, dalej na Trafalgar Square do Nationall Gallery. Nie zabawiłyśmy tam długo, bo oglądanie obrazów nie jest naszą pasją. Udałyśmy się do naszej ulubionej jak na razie kawiarni Caffe Nero






Oczywiście pogoda musiała się zepsuć, jakżeby inaczej. Uznałyśmy z Ania, że czas ruszyć nasze szanowne 4 litery i wyjść na deszcz. Pospacerowałyśmy trochę po parku, zwiedziłyśmy Buckingham Palace.

 Wiewiórek jest dosłownie pełno i są brzydsze niż nasze "polskie"



Miałyśmy szczęście, bo przez przypadek ujrzałyśmy autobus, który jedzie na Hammersmith. Weszłyśmy jeszcze do jednego sklepu, wracamy się na przystanek, czekamy na autobus- jedzie i... się nie zatrzymał. Haha. To nie Polska, gdzie autobus zatrzymuje się na każdym przystanku, tylko trzeba wystawić rękę, żeby kierowca widział, że chcesz wsiąść. Następnym razem 2 blondynki będą wiedzieć :)
Postanowiłyśmy zakończyć nasz dzień wizytą w pubie. Spróbowałyśmy angielskiego piwa. Jest mniej gazowane i ma mniej % , polskie lepsze. No ale to był nasz 1 raz, zobaczymy jakie będą inne angielskie piwa :)

sobota, 14 września 2013

PIERWSZE 2 TYGODNIE

Ani się obejrzałam a minęły już 2 tygodnie odkąd tu jestem. Był to naprawdę bardzo fajny i intensywny okres. Rodzinka nadal bardzo fajna, dzieciaki czasami mają swoje humory, ale Hostka zawsze potrafi cos na to zaradzić.
W poniedziałek razem z Hostką pojechałyśmy do mojej przyszłej szkoły na test sprawdzający mój poziom angielskiego. Na szczęście sekretarka to Polka, więc nie było żadnych problemów, żeby się dogadać.
W środę oficjalnie zaczęłam moją przygodę z językiem angielskim, która będzie trwała 3 miesiące. Będę chodzić tam 3 razy w tygodniu z rana po 2h. Mam nadzieję, że w krótkim czasie przyniesie to oczekiwane rezultaty.
Wczoraj wieczorem razem z dzieciakami  robiliśmy pizze. Każdy swoją, bo najstarsza nie lubi warzyw, więc jej pizza będzie się składała tylko z pepperoni i sera. Muszę im pokazać, że można zrobić coś samemu, bo widzę, że robienie np. ciasteczek znaczy tyle co otwarcie ciasta i nadanie mu kształtu ciasteczka. I to wszystko... Okazało się, że było u nas małe przedszkole i kilku znajomych Hostki. Dobrze, że zrobiłam więcej ciasta na pizze to dla wszystkich wystarczyło. Widać, że nikt z nich nigdy nie robił domowej pizzy, bo wszyscy byli nią zachwyceni :)
Dzisiaj razem z Anią wybrałyśmy się na zakupy. Spłacam mój kurs, więc nie jestem zbyt rozrzutna. Musiałyśmy wrócić wcześniej, ponieważ mam dzisiaj babysitting. A jutro pójdziemy na Goniec Polish Festival 2013.

Zajrzyjcie na bloga Ani http://ankalondon.blogspot.co.uk/

czwartek, 12 września 2013

WEEKEND CZ 2

W niedzielę postanowiłyśmy razem z Anią pójść na 3rd international au pair meeting w Londynie. Spotkanie zaplanowane było przy Eros statue, zaraz przy Piccadilly Circus tube. Myślałam, że nie będzie nas tak dużo, a było nas ok 300! I jakie było moje zaskoczenie, kiedy ujrzałam 5,6 chłopaków au pair :)




Kiedy już wszyscy zostali zebrani, ruszyliśmy w stronę St James Park, zatrzymując się po drodze przy Tesco na drobne zakupy. Nie padało, więc rozłożyliśmy się na trawce i wyciągnęliśmy słodycze. Do swojego grona zaprosiły nas bardzo sympatyczne Szwedki. Ciężko porozumieć się z innymi, jeżeli wiesz, że twój angielski nie jest zbyt dobry. Rozmowa jakoś się kleiła.
Spotkania tego typu są bardzo fajne i ciekawe, i miałyśmy z Anią wrażenie, że wszyscy się tu znają. Jednak spodziewałam się, że będzie większa integracja. Było inaczej niż sobie wyobrażałam. Ok. 16 zaczęło padać, więc pożegnałyśmy się i strzałka do domu. Wieczór- błogie lenistwo ;)


środa, 11 września 2013

WEEKEND CZ. 1

Już środa a ja nie dodałam posta jak minął weekend.
W sobotę wybrałyśmy się z Anią pozwiedzać Londyn. Po raz pierwszy skorzystałyśmy z metra. Myślałam, że będzie trudniejsze w obsłudze. Nic bardziej mylnego. żeby się zgubić w metrze londyńskim trzeba być nieogarniętym :) Zaczęłyśmy od Big Bena, Trafalgar Square, dalej poszłyśmy zobaczyć London Eye. Trochę zgłodniałyśmy i postanowiłyśmy coś zjeść w polskiej knajpie "mamuśka", lecz po drodze zobaczyłyśmy tanią knajpkę to skorzystałyśmy z okazji. Następnie wróciłyśmy się nad Tamizę i szłyśmy jej prawym brzegiem w stronę Tower Bridge. Blisko London Eye odbywał się kiermasz starych książek. Miałam szczęście i kupiłam książkę Agathy Christie za Ł5.








Swoją drogą pogoda naprawdę była dziwna. Raz świeciło słońce, raz się chmurzyło, chwilę później padał deszcz. Co chwila zdejmowałyśmy i ubierałyśmy kurtki. Prawdziwie angielska pogoda.

piątek, 6 września 2013

PIERWSZY TYDZIEŃ

Pierwszy tydzień pracy minął na zapoznawaniu się z rodziną. Poniedziałek i wtorek był czasem zabaw dla dzieciaków ponieważ miały jeszcze wakacje. W środę chłopiec rozpoczynał rok szkolny, z czego był wielce niezadowolony, ale po południu, kiedy mama zaczęła wypytywać się o wszystko związane ze szkołą trochę się ożywił. Dziewczynki rozpoczęły rok szkolny dzień później. Przynajmniej one się cieszyły. W ogóle odprowadzanie dzieci do szkoły wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Tam wszystkie mamy się znają, rozmawiają ze sobą, a co najważniejsze znają nauczycieli. Hostka specjalnie wróciła się do klasy żeby powiedzieć "hello" nauczycielce :) Jaki macie zdanie na temat mundurków szkolnych??? Ja osobiście uważam, że jeżeli naprawdę byłyby one ładne to ok, ale jak widzę, że niektóre dzieci wyglądają jakby miały założony worek po ziemniakach to już nie jest ładne.
Dzisiejszy wieczór mija mi na pilnowaniu dzieciaków. Aktualnie siedzę na schodach i czekam aż zasną. Pisałam, że Hości mają psa? 4 miesięcznego szczeniaka. Na początku się cieszyłam, że jest, ale dzisiaj mam ochotę go rzucić go o ścianę. Chyba ma za dużo energii bo chce gryźć wszystko co znajduje się w pobliżu jego pyska- buty kurtki, skakanka. Niestety nie mogę tego zrobić, gdy dzieci są w pobliżu, a teraz śpi jak aniołek, więc nie mam za co go karać.

poniedziałek, 2 września 2013

PIERWSZE DNI



Piątek nie różnił się zbytnio od czwartku. Śniadanie, plac zabaw, lunch, Fulham Palace, obiad i wolne. W sobotę spotkałam się z Anią, au pair, która tak jak ja przyjechała w środę. Nasze hostki są przyjaciółkami. Wieczorem babysitting. W niedzielę wybrałyśmy się z Anią do polskiego kościoła. Myślałam, że Msza będzie ciekawsza. Następnie poszłyśmy na zakupy do Primarka i Poudland. Kupiłam adapter do gniazdka i co?? Nie działa!! Niech to...  Dzisiaj poszłam wymienić i co się okazało? Haha, że kupiłam zły adapter. 
Jest już wrzesień a pogoda w Londynie jest przepiękna, chociaż powiewa coraz zimniejszy wiatr.
Pierwsze spostrzeżenia?
1 Ludzie są tu o wiele milsi, dziękują i przepraszają dosłownie za wszystko,
2 Sklepy obsługują hindusi a nie Brytyjczycy
3 Piesi nie zważają na to czy jest zielone światło, czy czerwone. Tylko ja z  Anią stałyśmy jak takie głupie i czekałyśmy na zielone światło

Mieszkam bardzo blisko parku i Tamizy. Poniżej

 Tamiza


 PutneyBridge