Na drugi dzień o 8.30 byłam na plaży i ruszyłam w stronę Kuźnicy. Pogoda była piękna.
Na początku chciałam przejść całą trasę w butach, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i szłam boso.
Trochę się bałam, że plecak będzie mnie uwierał ( zabrałam laptopa, bo jechałam prosto do domu po wycieczce), ale szło się bardzo dobrze. Turystów spotkałam dopiero w okolicach Juraty ( po ok 11km).
Ok 12 byłam już w Juracie. Przeszłam szybko przez główny deptak w stronę molo. Kurort powstał w 1928r i był wówczas najmodniejsze nad morzem. Już wtedy budowano luksusowe hotele dla ludzi zamożnych i elity artystycznej. I tak do dzisiaj pozostało.
Molo ma 320m długości, zbudowane zostało w latach 70-tych XX w. jest przedłużeniem deptaka. Zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przy końcu deptaka po obu stronach są miejsca na cumowanie łódek. Zeszłam tam i posiedziałam kilkanaście minut, podziwiając zatokę.
Przejście z Juraty do Jastarni zajęło mi ok. godzinę (ok 3km.). Tak jak wszystkie miejscowości na półwyspie, z biednej rybackiej wioseczki zamieniła się pod koniec lat 20-tych w modne kąpielisko.
Weszłam wejściem nr 50, koło Domu Zdrojowego i skierowałam się w stronę latarni .Jest to najniższa latarnia na polskim wybrzeżu ( ok 17m.) i niestety nie jest ona udostępniona do zwiedzania.
Zrobiłam sobie krótka przerwę na rybkę i frytki i poszłam zobaczyć tylko z zewnątrz Muzeum Rybackie pod Strzechą. Jest to prywatne muzeum, gdzie prezentowane są sieci i sprzęt rybacki. Ponadto właściciel sam buduje łodzie rybackie. Jest czynne sezonowo.
5 minut od Muzeum pod Strzechą znajduje się port rybacki. Wybudowany został w latach 1926-1931r. Zniszczony podczas II wojny światowej, ponownie odbudowany w latach 40-tych. Obecnie podzielony na 3 części- port rybacki, jachtowy, oraz pasażerski.
Idąc dalej natrafiamy na molo bardzo podobne do tego w Juracie. Zbudowane w 2006r. ale dopiero w zeszłym roku dobudowano nowe wejście na molo. Dodatkowo w pobliżu można skorzystać z siłowni na świeżym powietrzu.
Kolejną atrakcją Jastarni jest Chata Rybacka. Jest to muzeum, gdzie można zobaczyć narzędzia oraz sprzęty rybackie od XV do XIXw. Chata została zbudowana w 1881r. z wyrzuconego przez morze drewna, pochodzącego z rozbitych statków.
Była już 16 a ja miałam jeszcze przed sobą ok 8km. do przejścia. Nie powiem, że tryskałam dobrym humorem, stopy zaczęły mnie boleć i chciałam już być w Kuźnicy.
Po ok. godzinie natrafiłam na schron bojowy "Sęp". Jego zadaniem była ochrona wydm i plaży morza. Liczy 12 pomieszczeń. Ze względu na położenie i zagrożenie ogniem artylerii okrętowej ściany maja ok 3,3m. grubości.
Ok. 18 wreszcie byłam w Kuźnicy. Zameldowałam się, zostawiłam rzeczy w pokoju i kulejąc bo tak mnie stopy bolały poszłam jeszcze na szybko zobaczyć port. Potem zahaczyłam o sklep i kupiłam piwo. Po takim dniu należała mi się mała przyjemność na plaży.
Na początku chciałam przejść całą trasę w butach, ale szybko zrezygnowałam z tego pomysłu i szłam boso.
Trochę się bałam, że plecak będzie mnie uwierał ( zabrałam laptopa, bo jechałam prosto do domu po wycieczce), ale szło się bardzo dobrze. Turystów spotkałam dopiero w okolicach Juraty ( po ok 11km).
Szybki postój na kanapkę i w drogę!
Piękne szerokie, piaszczyste plaże towarzyszyły mi przez większość wędrówki.
Ale zdarzały się też takie wąskie plaże.
Ok 12 byłam już w Juracie. Przeszłam szybko przez główny deptak w stronę molo. Kurort powstał w 1928r i był wówczas najmodniejsze nad morzem. Już wtedy budowano luksusowe hotele dla ludzi zamożnych i elity artystycznej. I tak do dzisiaj pozostało.
Hotel Bryza króluje nad plaża.
Z nazwą miejscowości wiąże się pewna legenda o córce króla Mórz, Juracie. Władała wodami Bałtyku i mieszkała w bursztynowym pałacu. Zakochała się w rybaku, a kiedy ojciec się o tym dowiedział zniszczył jej pałac, zabijając przy tym Juratę. Bursztyn z jej pałacu do dzisiaj możemy zbierać na brzegu Bałtyku.
Pomnik Juraty.
Molo ma 320m długości, zbudowane zostało w latach 70-tych XX w. jest przedłużeniem deptaka. Zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przy końcu deptaka po obu stronach są miejsca na cumowanie łódek. Zeszłam tam i posiedziałam kilkanaście minut, podziwiając zatokę.
Główny deptak.
Przejście z Juraty do Jastarni zajęło mi ok. godzinę (ok 3km.). Tak jak wszystkie miejscowości na półwyspie, z biednej rybackiej wioseczki zamieniła się pod koniec lat 20-tych w modne kąpielisko.
Weszłam wejściem nr 50, koło Domu Zdrojowego i skierowałam się w stronę latarni .Jest to najniższa latarnia na polskim wybrzeżu ( ok 17m.) i niestety nie jest ona udostępniona do zwiedzania.
Zrobiłam sobie krótka przerwę na rybkę i frytki i poszłam zobaczyć tylko z zewnątrz Muzeum Rybackie pod Strzechą. Jest to prywatne muzeum, gdzie prezentowane są sieci i sprzęt rybacki. Ponadto właściciel sam buduje łodzie rybackie. Jest czynne sezonowo.
5 minut od Muzeum pod Strzechą znajduje się port rybacki. Wybudowany został w latach 1926-1931r. Zniszczony podczas II wojny światowej, ponownie odbudowany w latach 40-tych. Obecnie podzielony na 3 części- port rybacki, jachtowy, oraz pasażerski.
Idąc dalej natrafiamy na molo bardzo podobne do tego w Juracie. Zbudowane w 2006r. ale dopiero w zeszłym roku dobudowano nowe wejście na molo. Dodatkowo w pobliżu można skorzystać z siłowni na świeżym powietrzu.
Kolejną atrakcją Jastarni jest Chata Rybacka. Jest to muzeum, gdzie można zobaczyć narzędzia oraz sprzęty rybackie od XV do XIXw. Chata została zbudowana w 1881r. z wyrzuconego przez morze drewna, pochodzącego z rozbitych statków.
Była już 16 a ja miałam jeszcze przed sobą ok 8km. do przejścia. Nie powiem, że tryskałam dobrym humorem, stopy zaczęły mnie boleć i chciałam już być w Kuźnicy.
Po ok. godzinie natrafiłam na schron bojowy "Sęp". Jego zadaniem była ochrona wydm i plaży morza. Liczy 12 pomieszczeń. Ze względu na położenie i zagrożenie ogniem artylerii okrętowej ściany maja ok 3,3m. grubości.
Ok. 18 wreszcie byłam w Kuźnicy. Zameldowałam się, zostawiłam rzeczy w pokoju i kulejąc bo tak mnie stopy bolały poszłam jeszcze na szybko zobaczyć port. Potem zahaczyłam o sklep i kupiłam piwo. Po takim dniu należała mi się mała przyjemność na plaży.
Łódki są najlepsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz