niedziela, 15 grudnia 2013

WINTER WONDERLAND

Wreszcie i ja zawitałam do słynnego Winter Wonderland. Biorąc pod uwagę zeszłotygodniową nieudaną próbę odwiedzenia tego miejsca (długaśna kolejka), po 11 już byłam na miejscu. Myślałam, że nie będzie o tej porze zbyt wielkiego tłumu. A jednak. Dla rodzin z małymi dziećmi i dla osób chcących zjeść coś dobrego, wypić piwo, czy grzane wino w gronie znajomych to jest naprawdę fajne miejsce. Ale mnie nie przypadło do gustu. Za dużo ludzi. Nie wyobrażam sobie być tam w godzinach popołudniowych i przeciskać się przez ten tłum. Dodać jeszcze ceny jakie sobie naliczają sklepikarze za rożnego rodzaju duperele też nie zachęca. Jednym słowem fajne miejsce, ale nie dla mnie. Dość szybko opuściłam to miejsce.
Dalej zrobiłam sobie spacerek po Hyde Parku, dalej na Kensington High St na ostatnie świąteczne zakupy i do domku na babysitting.
A jutro kolejna niedziela pracująca. W sumie to i dobrze, bo zapowiadają deszcze.




Na Portobello Road takie wisiorki 
można kupić za 4f














piątek, 13 grudnia 2013

ONE DAY

Przedstawiam Wam najlepszy soundtrack jaki kiedykolwiek słyszałam, stworzony przez Rachel Portman. Pochodzi on z filmu "One day". który gorąco polecam. Nie będę tutaj opisywać fabuły, bo nie ma to najmniejszego sensu. Dla zachęty powiem tylko, że główni aktorzy to Anne Hathway i Jim Sturgess.
Mam nadzieję, że muzyka jak i film przypadną Wam do gustu.



wtorek, 10 grudnia 2013

OXFORD STREET

W sobotę wybrałam się na świąteczne zakupy na Oxford Street. Przed południem już podziwiałam dekoracje świąteczne i zastanawiałam się co by tu jeszcze kupić. Na szczęście nie było dużego tłoku, więc mogłam swobodnie krążyć między sklepowymi półkami. Gorzej zrobiło się dopiero jakoś po 13. W Primarku to było chyba więcej ludzi niż towaru na półkach...








Miałam w planach także odwiedzić Winter Wonderland, ale jak zobaczyłam OGROMNĄ kolejkę, żeby  w ogóle się tam dostać to stwierdziłam, że nie jest to warte nawet funta kłaków. Pójdę za tydzień.



 W drodze powrotnej przejeżdżałam koło Harrodsa i zastanawiałam się czy jak ktoś w tym tłumie się przewróci to ma szanse na przeżycie? A potem powstało następne pytanie: Czy ktoś wogóle ma szanse sie przewrócić?

W niedzielę za to pracowałam. Hości poszli na christmas dinner do znajomych. Miałam do opieki 3. moich pociech + kolega chłopca, ale za to pomagała mi ich była opiekunka. Zabukowali nam bilety na "Frozen". Uwielbiam bajki i chyba ja z nich wszystkich najbardziej się cieszyłam. A bajka genialna :) Dla najmłodszej chyba za straszna bo po 20 minutach już siedziała u mnie na kolanach i zakrywała oczy ze strachu :). Potem okazało się, że zamiast pracować do 16-17, hości przyjechali dopiero przed 20... No ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło;)

czwartek, 5 grudnia 2013

Coś mam ostatnio pecha odnośnie jedzenia. W poniedziałek zjadłam makaron z sosem carbonarra na lunch i pech chciał, że najstarsza chciała właśnie to zjeść na obiad. I był ryk, ale hostka powiedziała, że pies to zjadł. Potem wyrzuciłam stare babeczki, bo nikt od 3dni ich nie jadł i znowu najstarsza sobie o nich przypomniała.Stwierdziła jednak, że wszystkie zostały zjedzone w niedzielę.
W środę skończyłam szkołę w englishhouse i mam teraz więcej czasu. Powiedziałam więc hostce, że jak chce to pomogę jej sprzątać przed świętami, czy wyjść z psem na spacer. Bardzo się ucieszyła, a mi dodatkowe pieniądze też się przydadzą. Tak więc chodzę z psem na spacer i pomagam sprzątać. Im bliżej do świąt tym czas szybciej mija. Dzisiaj i w piątek mam babysitting, sobota wolna, a w niedzielę pracuję.
Dobranoc :)

niedziela, 1 grudnia 2013

HARRODS

Dobrze, że ten tydzień już się skończył, bo był jednym z najgorszych jakie tutaj spędziłam. A to wszystko za sprawą choroby, która mnie dopadła- infekcja nerek. Cały tydzień byłam na lekach p-bólowych, w wolnym czasie zamiast robić to co zwykle leżałam w łóżku przez pół dnia i próbowałam zasnąć.
W sobotę poszłam razem z au pair z Francji na drzwi otwarte do collegu. Uwielbiam to, bo zawsze dostanie się darmowy prezent- tym razem były to słuchawki :). Dowiedziałyśmy się co nieco o kursie i umówiłam się na wstępny egzamin na 10grudnia. Przez resztę dnia zbierałam siły, a wieczorem babysitting.
Dzisiaj w końcu trzeba było wybrać się na świąteczne zakupy do Harrodsa. Sklepy z najwyższej półki, ceny kosmiczne. Biedna au pair może sobie tylko na to wszystko popatrzeć i pomarzyć, ewentualnie dotknąć. Kupiłam tylko i aż herbatę w ładnej puszce z napisem Harrods dla każdej z rodzin.







Taka tam sukienka za 800f

Niestety ta przepiękna sukienka nie miała ceny,
ale na pewno kosztowała fortunę

Po zmierzchu budynek wygląda przepięknie


Z ciekawszych rzeczy pożyczyłam sobie biurko z hallu (hostka myślała o innym, ale nie robiła problemu), wreszcie mam naprawione światło w pokoju i w środę kończę lekcję angielskiego w englishhouse. To tyle na dzisiaj
Dobranoc :)

środa, 27 listopada 2013

MEL B.

Tym razem post z całkiem innej beczki. Wszyscy przed wyjazdem mówili mi, że przytyję będąc w Londynie, i że będę jeść bardzo niezdrowo. Na szczęście trafiłam na super rodzinkę, która odżywia się w miarę zdrowo. Już w wakacje ćwiczyłam z Ewą Chodakowską. Kiedy tutaj przyjechałam, ćwiczenia na jakiś czas poszły do kąta, na rzecz poukładania sobie nowego życia. Potem znowu wróciłam do ćwiczeń, ale Ewka nie dawała już mi takiej przyjemności co kiedyś. Usłyszałam o Mel B i spróbowałam. Najpierw brzuch, potem pośladki. Treningi są krótkie (po 10min), ale intensywne. Ćwiczę od ponad miesiąca i szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że dadzą one jakieś efekty. A tu taka niespodzianka. Pośladki jak nowe!!!
Pomimo, że jem tutaj więcej słodyczy, niż w Polsce stwierdzam, że nie przytyłam.

pośladki

brzuch


Dziewczyny! Nie ma co rozpaczać i obżerać się mówiąc jednocześnie "jaka ja jestem gruba". Od tego się nie schudnie! Jak słyszę jak ktoś tak mówi, to odzywa się we mnie żądza mordu.

A teraz do roboty!
Powodzenia :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

SPACER NAD TAMIZĄ

Ostatnio trochę zaniedbałam mojego bloga... Ostatni tydzień minął naprawdę bardzo szybko. Szkoła, praca, ćwiczenia, i tak codziennie. Jedyną atrakcją była nocna rozmowa na skypie z moimi przyjaciółkami. Ja wstałam o północy, Asia w Polsce o 1 w nocy a Monika dopiero skończyła pracę o 19 wieczorem (jest au pair koło Nowego Jorku). Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam zasnąć. Nie muszę chyba mówić jak się czułam następnego dnia... W piątek wszystkie moje dzieciaki zlądowały do domu dopiero wieczorem, a ja spokojnie mogłam poplotkować z Gosią.
W sobotę wybrałam się na Portobello Road po prezenty dla mojej rodziny. Reszta dnia upłynęła pod znakiem wielkiego lenistwa w moim łóżeczku.




Kto chce kupić choinkę?

W niedzielę razem z dziewczynami wybrałam się na spacer nad Tamizę. Pizgało złem ze wszystkich stron, ale warto było dla takich widoków.

Budki ze słodyczami i świątecznymi pierdołami
kuszą na każdym kroku. Niestety ceny nie są już tak 
atrakcyjne.


I nawet plaża się znalazła. To co ci panowie robili z piasku 
naprawdę robiło wrażenie.

Katedra Św. Pawła

Southwark Bridge


Shard- jeden z najwyższych
wieżowców w Europie

 Tower Bridge- po zmroku wygląda przepięknie.

No i zdałam sobie sprawę, że bez zimowej kurtki nie przetrwam tutaj zimy....

niedziela, 17 listopada 2013

RICHMOND PARK

Śliczna pogoda, w sam raz na wycieczkę do Richmond Parku. Mroźno, ale pogodnie. Jest to jeden z największych parków w Londynie, dla mnie zupełnie inny iż Hyde Park. Tutaj jest tak dużo przestrzeni, że miałam wrażenie, iż wszędzie jest daleko. Spacerując, gdzie mnie nogi poniosą nawet nie myślałam o tym, że spotkam jelenie czy sarny, a jednak nie jest to wielka rzecz tutaj zobaczyć te zwierzaki zaledwie kilka metrów od siebie! Nie powiem, trochę miałam stracha, jak przechodziłam obok stada sarenek, bo wszystkie się na mnie gapiły stojąc nieruchomo. Coś niesamowitego.  I wreszcie widać jesień- drzewa robią się kolorowe i jest już naprawdę zimno. Nie obyło się oczywiście bez komplikacji z dojazdem i powrotem do domu...