Ostatnio trochę zaniedbałam mojego bloga... Ostatni tydzień minął naprawdę bardzo szybko. Szkoła, praca, ćwiczenia, i tak codziennie. Jedyną atrakcją była nocna rozmowa na skypie z moimi przyjaciółkami. Ja wstałam o północy, Asia w Polsce o 1 w nocy a Monika dopiero skończyła pracę o 19 wieczorem (jest au pair koło Nowego Jorku). Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam zasnąć. Nie muszę chyba mówić jak się czułam następnego dnia... W piątek wszystkie moje dzieciaki zlądowały do domu dopiero wieczorem, a ja spokojnie mogłam poplotkować z Gosią.
W sobotę wybrałam się na Portobello Road po prezenty dla mojej rodziny. Reszta dnia upłynęła pod znakiem wielkiego lenistwa w moim łóżeczku.
W niedzielę razem z dziewczynami wybrałam się na spacer nad Tamizę. Pizgało złem ze wszystkich stron, ale warto było dla takich widoków.
No i zdałam sobie sprawę, że bez zimowej kurtki nie przetrwam tutaj zimy....
W sobotę wybrałam się na Portobello Road po prezenty dla mojej rodziny. Reszta dnia upłynęła pod znakiem wielkiego lenistwa w moim łóżeczku.
Kto chce kupić choinkę?
W niedzielę razem z dziewczynami wybrałam się na spacer nad Tamizę. Pizgało złem ze wszystkich stron, ale warto było dla takich widoków.
Budki ze słodyczami i świątecznymi pierdołami
kuszą na każdym kroku. Niestety ceny nie są już tak
atrakcyjne.
I nawet plaża się znalazła. To co ci panowie robili z piasku
naprawdę robiło wrażenie.
Katedra Św. Pawła
Southwark Bridge
Shard- jeden z najwyższych
wieżowców w Europie
Tower Bridge- po zmroku wygląda przepięknie.
No i zdałam sobie sprawę, że bez zimowej kurtki nie przetrwam tutaj zimy....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz