środa, 27 listopada 2013

MEL B.

Tym razem post z całkiem innej beczki. Wszyscy przed wyjazdem mówili mi, że przytyję będąc w Londynie, i że będę jeść bardzo niezdrowo. Na szczęście trafiłam na super rodzinkę, która odżywia się w miarę zdrowo. Już w wakacje ćwiczyłam z Ewą Chodakowską. Kiedy tutaj przyjechałam, ćwiczenia na jakiś czas poszły do kąta, na rzecz poukładania sobie nowego życia. Potem znowu wróciłam do ćwiczeń, ale Ewka nie dawała już mi takiej przyjemności co kiedyś. Usłyszałam o Mel B i spróbowałam. Najpierw brzuch, potem pośladki. Treningi są krótkie (po 10min), ale intensywne. Ćwiczę od ponad miesiąca i szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że dadzą one jakieś efekty. A tu taka niespodzianka. Pośladki jak nowe!!!
Pomimo, że jem tutaj więcej słodyczy, niż w Polsce stwierdzam, że nie przytyłam.

pośladki

brzuch


Dziewczyny! Nie ma co rozpaczać i obżerać się mówiąc jednocześnie "jaka ja jestem gruba". Od tego się nie schudnie! Jak słyszę jak ktoś tak mówi, to odzywa się we mnie żądza mordu.

A teraz do roboty!
Powodzenia :)

poniedziałek, 25 listopada 2013

SPACER NAD TAMIZĄ

Ostatnio trochę zaniedbałam mojego bloga... Ostatni tydzień minął naprawdę bardzo szybko. Szkoła, praca, ćwiczenia, i tak codziennie. Jedyną atrakcją była nocna rozmowa na skypie z moimi przyjaciółkami. Ja wstałam o północy, Asia w Polsce o 1 w nocy a Monika dopiero skończyła pracę o 19 wieczorem (jest au pair koło Nowego Jorku). Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam zasnąć. Nie muszę chyba mówić jak się czułam następnego dnia... W piątek wszystkie moje dzieciaki zlądowały do domu dopiero wieczorem, a ja spokojnie mogłam poplotkować z Gosią.
W sobotę wybrałam się na Portobello Road po prezenty dla mojej rodziny. Reszta dnia upłynęła pod znakiem wielkiego lenistwa w moim łóżeczku.




Kto chce kupić choinkę?

W niedzielę razem z dziewczynami wybrałam się na spacer nad Tamizę. Pizgało złem ze wszystkich stron, ale warto było dla takich widoków.

Budki ze słodyczami i świątecznymi pierdołami
kuszą na każdym kroku. Niestety ceny nie są już tak 
atrakcyjne.


I nawet plaża się znalazła. To co ci panowie robili z piasku 
naprawdę robiło wrażenie.

Katedra Św. Pawła

Southwark Bridge


Shard- jeden z najwyższych
wieżowców w Europie

 Tower Bridge- po zmroku wygląda przepięknie.

No i zdałam sobie sprawę, że bez zimowej kurtki nie przetrwam tutaj zimy....

niedziela, 17 listopada 2013

RICHMOND PARK

Śliczna pogoda, w sam raz na wycieczkę do Richmond Parku. Mroźno, ale pogodnie. Jest to jeden z największych parków w Londynie, dla mnie zupełnie inny iż Hyde Park. Tutaj jest tak dużo przestrzeni, że miałam wrażenie, iż wszędzie jest daleko. Spacerując, gdzie mnie nogi poniosą nawet nie myślałam o tym, że spotkam jelenie czy sarny, a jednak nie jest to wielka rzecz tutaj zobaczyć te zwierzaki zaledwie kilka metrów od siebie! Nie powiem, trochę miałam stracha, jak przechodziłam obok stada sarenek, bo wszystkie się na mnie gapiły stojąc nieruchomo. Coś niesamowitego.  I wreszcie widać jesień- drzewa robią się kolorowe i jest już naprawdę zimno. Nie obyło się oczywiście bez komplikacji z dojazdem i powrotem do domu...









wtorek, 12 listopada 2013

OXFORD

Nadszedł czas zwiedzić coś innego niż Londyn. We trójkę- ja, Ania i Paula wybrałyśmy się do Oxfordu. Oczywiście nie obyło się bez przeszkód. Najpierw podałam Pauli złą godzinę odjazdu (zamiast 8 to 7), potem okazało się, że metro otwierane jest dopiero przed 7. Kiedy już dotarłyśmy na Victoria Bus Coach żaden autobus nie jechał do Oxfordu, (jak się później okazało przystanek jest koło Victorii). Jakimś cudem w końcu zaczęłyśmy naszą wycieczkę.
2 godziny jazdy minęły bardzo szybko. Pogoda nam dopisała- było słonecznie, ale mroźno. Spotkałyśmy się z Martyną, au pair z Oxfordu. Oprowadziła nas po centrum. Tak naprawdę miasto jest bardzo małe, ale przepiękne.

Zwiedzanie rozpoczęłyśmy od skrzyżowania Carfax, gdzie znajduje się Carfax Tower, skąd rozciąga się panorama miasta.

Następnie zwiedziłyśmy (niestety tylko od zewnątrz) Radcliffe Camera

Uwagę zwraca duża ilość rowerów na ulicach.

W każdej uliczce znajdzie się coś ciekawego np. taki mostek łączący 2 szkoły-Hertford Bridge

Oxford Castle Unlocked

Ashmolean Museum (bardzo ciekawe miejsce- nie dość, że za darmo to jeszcze można było się tam ogrzać :))

A na koniec poszłyśmy do Christ Church, w głównej mierze ze względu na  Harrego Pottera ( wstęp 7f).

Jadalnia -to tutaj były nagrywane sceny jak Harry i reszta byli przydzielani do poszczególnych domów. W rzeczywistości jest to bardzo mała sala, a kolejka żeby się tam dostać jest spora.

Pamiętacie schody na których pierwszoroczniacy czekali na Profesor Mcgonagall, wtedy też Harry poznał Malfoya

Do Londynu wróciłam zmęczona ale szczęśliwa. Dodam jeszcze, że cała wycieczka kosztowała mnie niecałe 30f (14f za busa i reszta na przyjemności)

niedziela, 10 listopada 2013

NOWA AU PAIR, CENTRUM

Wtorek- spotkałam się z nową au pair z Krakowa, która mieszka prawie naprzeciwko mnie. Jest w moim wieku i też jest blondynką :P Wzięłam ją na spacer i pokazałam jej naszą okolicę. W końcu trzeba kogoś nowego poznać, a że to Polka to tym bardziej jestem ucieszona :P
Przez resztę tygodnia nie działo się nic ciekawego, poza remontem w naszym domu, ciągle był hałas, ciągle przychodzili robotnicy i czegoś chceli
Piątek- popracowałam z rana, potem poszłam do szkoły. Po szkole zaczęłam robić pizzę i okazało się, że wszyscy zlądują w domu dopiero przed 19. Lepiej być nie mogło :) Przynajmniej poplotkowałam  z Gosią (sprząta u nas) i spokojnie zrobić aż 12 małych pizzerek :)
Sobota- poszłyśmy na drzwi otwarte do collegu, okazało się, że taki kurs angielskiego od stycznia jest bardzo drogi. Następnie wybrałyśmy się na Regent Street, gdzie miała odbyć się parada, ale jako że byłyśmy z nową au pair moją nową sąsiadką poszłyśmy pokazać jej Trafalgar Square, London Eye i Big Bena.Gdy wracałyśmy wpadłyśmy na straszne korki, więc wysiadłam z autobusu i oczywiście się zgubiłam. Na szczęscie spóźniłam się tylko 10minut na umówioną z hostką godzinę. Wieczór minął spokojnie, dzieciaki grzecznie poszły spać. A niedziela pełna wrażeń...


wtorek, 5 listopada 2013

STARA KSIĘGARNIA

Na tej samej ulicy co moja szkoła znajduje się księgarnia ze starymi książkami po bardzo niskiej cenie. Zawsze miałam pecha, bo za każdym razem jak wracałam z zajęć to była zamknięta. Aż pewnego razu poprosiłam Anię, żeby mi dala znać, czy będzie otwarta, kiedy będzie wracać ze szkoły. No i w końcu się doczekałam. W te pędy pobiegłam zobaczyć jak się prezentuje w środku. A tam tyle pięknych, starych książek. Zaczęłam szukać kryminałów Agathy Christie. Ale w pierwszej kolejności natknęłam się na Sherlocka Holmesa. Gruba kniga za jedyne 2f. Taka okazja nie może przejść obojętnie koło mojego nosa. Następnie odwróciłam się i ujrzałam 2 kupki książek królowej kryminałów. Najchętnie kupiłabym wszystkie książki, ale potem rozsądek przedarł się przez chwilowe zaćmienie mojego umysłu i podpowiedział, że nie będzie miejsca w mojej walizce, więc wzięłam jeszcze tylko autobiografię Agatki za jedyne 3f.



tą ostatnia książkę na zdjęciu kupiłam na bazarze 
starych książek nad Tamizą