Poniedziałek miałam cały wolny, ale prawie cały dzień przeleżałam w łóżku bo byłam dziwnie zmęczona. We wtorek były moje urodziny. Rodzinka przyjechała, złożyła życzenia, dała prezent. Dzieciaki chyba się za mną stęskniły, bo zaczęły opowiadać co dostały i jak było. Mi też już ich brakowało. Poza tym źle się czułam, złapałam jakiegoś wirusa. Nie muszę opowiadać co się działo z moim żołądkiem. W środę pół dnia spędziłam w łóżku.
A dzisiaj Halloween. Ach ten słynny Halloween. W sumie nie było tak źle. Dekorować dom zaczęliśmy dopiero wczesnym popołudniem. Ok 17 poszliśmy do sąsiadki i zaczęło się chodzenie po ulicach i pukanie do domów. Ja wróciłam do swojego, rozdawałam słodycze i robiłam zdjęcia. Dzieciaków na ulicach od zatrzęsienia, wszystkie poprzebierane w lepszy lub gorszy sposób. Słodycze po jakiś 30 min się skończyły, trochę ogarnęłam kuchnię i poszłam na obiad do sąsiadki, gdzie była moja rodzinka. Szczerze mówiąc nie poczułam tej atmosfery, może dlatego, że u mnie w domu przygotowania rozpoczęły się tak późno. Mimo to dzień zaliczam do udanych.
A dzisiaj Halloween. Ach ten słynny Halloween. W sumie nie było tak źle. Dekorować dom zaczęliśmy dopiero wczesnym popołudniem. Ok 17 poszliśmy do sąsiadki i zaczęło się chodzenie po ulicach i pukanie do domów. Ja wróciłam do swojego, rozdawałam słodycze i robiłam zdjęcia. Dzieciaków na ulicach od zatrzęsienia, wszystkie poprzebierane w lepszy lub gorszy sposób. Słodycze po jakiś 30 min się skończyły, trochę ogarnęłam kuchnię i poszłam na obiad do sąsiadki, gdzie była moja rodzinka. Szczerze mówiąc nie poczułam tej atmosfery, może dlatego, że u mnie w domu przygotowania rozpoczęły się tak późno. Mimo to dzień zaliczam do udanych.
Harry Potter jak dla mnie wygrywa wszystko :)