Poprzedni tydzień był spokojny. Praca, szkoła, praca, szkoła. We wtorek poszłyśmy razem z Anią nad Tamizę a następnie dalej za Hammersmith, gdzie jak się okazało były polskie sklepy, kawiarnie, nawet księgarnia i biblioteka. Wieczorami dobry humor gdzieś uciekał, nic tylko usiąść i ryczeć. Widocznie taki tydzień...
W sobotę jako, że miałyśmy mało czasu udałyśmy się na zakupy. Już więcej na nie nie pójdę, bo tylko kasę tracę. Ja- największy Żyd, nie mam pieniędzy! Monika, Asia, uwierzycie w to? ;) Po południu upiekłam babkę. Oczywiście coś mi znowu nie wyszło, bo nie znalazłam margaryny w sklepie, więc robiłam na maśle i dodałam za dużo proszku do pieczenia. Ale dało się zjeść. Rodzinka była zachwycona, dla nich to nowość, bo nikt w domu placków nie robi, ale i tak musiałam dzisiaj ją zamrozić. Nie chcą to nie.
Pod wieczór pogadałam na skypie z moja rodzinką, bo wreszcie mają internet w domu. Zaczęły się Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn, więc śledzę na bieżąco poczynania naszej reprezentacji.
Niedziela za to była pracująca. Hości polecieli do Dublina na mecz i zostałam sama z dzieciakami. Trochę się obawiałam, czy dam radę, ale dzień był naprawdę udany. Najstarsza odrabiała lekcje, z młodym pograłam w piłkę w kuchni, a najmłodsza oglądała bajki. Potem lunch, plac zabaw, kino z przyjaciółką hostki i jej dziećmi, powrót do domu, film i dobranoc. Hości wrócili krótko po 22.
A w poniedziałek? Zwłoki młodego i najmłodszej. Tak byli zmęczeni :) Ja szczerze mówiąc tez cały dzień chodziłam zmęczona i niewyspana.
Dzisiaj mamy w Londynie piękny i słoneczny dzień! Aż żal siedzieć w domu, więc poszłyśmy z Anią nad rzekę, poplotkowałyśmy, zjadłyśmy sałatkę, którą Ania zrobiła. Reszta dnia taka jak zwykle.
Zdjęcia zrobione zostały podczas dzisiejszego spaceru z psem.
W sobotę jako, że miałyśmy mało czasu udałyśmy się na zakupy. Już więcej na nie nie pójdę, bo tylko kasę tracę. Ja- największy Żyd, nie mam pieniędzy! Monika, Asia, uwierzycie w to? ;) Po południu upiekłam babkę. Oczywiście coś mi znowu nie wyszło, bo nie znalazłam margaryny w sklepie, więc robiłam na maśle i dodałam za dużo proszku do pieczenia. Ale dało się zjeść. Rodzinka była zachwycona, dla nich to nowość, bo nikt w domu placków nie robi, ale i tak musiałam dzisiaj ją zamrozić. Nie chcą to nie.
Pod wieczór pogadałam na skypie z moja rodzinką, bo wreszcie mają internet w domu. Zaczęły się Mistrzostwa Europy w siatkówce mężczyzn, więc śledzę na bieżąco poczynania naszej reprezentacji.
Niedziela za to była pracująca. Hości polecieli do Dublina na mecz i zostałam sama z dzieciakami. Trochę się obawiałam, czy dam radę, ale dzień był naprawdę udany. Najstarsza odrabiała lekcje, z młodym pograłam w piłkę w kuchni, a najmłodsza oglądała bajki. Potem lunch, plac zabaw, kino z przyjaciółką hostki i jej dziećmi, powrót do domu, film i dobranoc. Hości wrócili krótko po 22.
A w poniedziałek? Zwłoki młodego i najmłodszej. Tak byli zmęczeni :) Ja szczerze mówiąc tez cały dzień chodziłam zmęczona i niewyspana.
Dzisiaj mamy w Londynie piękny i słoneczny dzień! Aż żal siedzieć w domu, więc poszłyśmy z Anią nad rzekę, poplotkowałyśmy, zjadłyśmy sałatkę, którą Ania zrobiła. Reszta dnia taka jak zwykle.
Zdjęcia zrobione zostały podczas dzisiejszego spaceru z psem.
Hej ! Widzę, że też jesteś au pairką w Londynie? Ja też, wczoraj minęły dwa tygodnie od mojego przylotu ;). Może zechciałabyś się spotkać? Mam w planach wielkie zwiedzanie, żeby jak najbardziej poznać Londyn (w końcu mam tutaj mieszkać rok, więc przydałoby się wszystko szybko ogarnąć, by poczuć się jak londyńczyk i móc wejść do metra nie sprawdzając wcześniej, czy na pewno jedzie w stronę, jaką oczekujemy ;).
OdpowiedzUsuńTutaj mały plan:
- Chcę zrobić sobie spacer brzegiem Tamizy, zaczynając od stacji metra „Tower Hill”, kierując się na London Bridge, a potem na „Millenium Bridge”, Katedrę świętego Pawła, London Eye i kończąc na Big Benie.
- Mam w planach również drugi spacer, który zaczynałby się od Kensington, zaraz potem słynny Harodds przy stacji metra (który już widziałam, ale co tam ;)), dalej prosto aż do Hyde Parku, Green Park, Picadilly Circus, w dół do Trafalgar Square (niedaleko jest też Buckingham Palace, której jeszcze do tej pory nie widziałam), dalej Laicester Square, Covent Garden, idąc prosto aż do St. Paul, i dalej prosto aż do Bank i Liverpool Street („spacer” ten trwa około 6 godzin).
Trochę tego jest, ale można wybrać poszczególne miejsca, bądź robić sobie na dni ;). Co ty na to :) ?
Uściski i powodzenia z rodzinką !
Angela
Gdzie masz zakładkę "dodaj do obserwowanych" ? Bo nie mogę znaleźć, hahaha ;P
OdpowiedzUsuń